Ciekawostki

W Londynie tradycyjnie, jeżeli piję się herbatę, to z mlekiem. W lokalach czasem pytają, czy chce się mleko. Ale jeśli nie spytają, to na pewno je się dostanie.

Często przed wyjściem z autobusu ludzie dziękują kierowcy, że się zatrzymał na ich przystanku.


Kierowcy zaś są raczej wyluzowani - jeżeli autobus już odjeżdża z przystanku, ale ktoś spóźniony podbiegnie i poprosi gestykulacją o zatrzymanie się, kierowca faktycznie się zatrzyma.

Swoboda przejawia się w jednym angielskim zwyczaju, a mianowicie masowym spożywaniu lunchu/śniadania/czegokolwiek lub po prostu odpoczywaniu, siedząc bezpośrednio na trawie miejskich parków. Można zobaczyć grupki elegancko ubranych mężczyzn w różnym wieku, siedzących od tak na trawie w grupkach lub solo. Formalność ich ubrań, kontrastuje mocno z nieformalnym, luzackim siedzenie na ziemi. I jest bardzo charakterystyczne dla Londynu.

Picie wody z kranu jest czymś powszechnym. Dlatego nawet w restauracjach klienci nie proszą o wodę mineralną, ale o wodę z kranu (tap water), która jest za darmo.

Przy zlewach i umywalkach są osobne krany do zimnej i gorącej wody. Więc z jednego leci woda, która parzy (tu przesadzam, ale czasem i tak bywało), a z drugiego zimna. Więc opcja umycia dłoni czy naczyń w letniej wodzie nie istnieje. W większości domów na szczęście w prysznicach i wannach jest taki system, że woda leci z jednego kranu, a osobno odkręca się kurki dla gorącej i zimnej wody, mogąc w ten sposób regulować jej ostateczną temperaturę. Tylko raz spotkałam się z wanną gdzie był ten dziwny średniowieczny system dwóch osobnych kurków i kranów.

Przechodzenie na czerwonym świetle jest czymś nagminnym i powszechnie tolerowanym. Również przez policję. Tam piesi nie tyle patrzą na światła, co na to, czy jedzie jakiś samochód czy nie. Chociaż na takich ulicach jak Oxford Street, w niektórych miejscach, ludzie często i na to nie patrzą, bywa, że przelewający się tłum (tak to już jest na tej ulicy) wymusza pierwszeństwo na samochodach.

Bardzo charakterystycznym widokiem są policjanci, patrolujący ulice na koniach. Policja też pojawia się na rzece w policyjnych łódeczkach.

łódeczka policji

Powszechnym zwyczajem w lokalach jest doliczanie 10% napiwku od razu do rachunku. Niestety, ta kwota nie trafia do kelnerów, ale zaledwie jej niewielki procent. Czyli de facto, nie jest to nasze podziękowanie za obsługę, ale po prostu podwyższona cena tego, co zjedliśmy. Klienci, którzy są tego świadomi, po otrzymaniu rachunki, proszą o odliczenie z niego napiwku i zostawiają kwotę wedle własnego uznania bezpośrednio kelnerowi.